piątek, 31 marca 2017

Kokosowe zatrzęsienie - w czym tkwi magia egzotycznego orzecha?


Zauważyliście pewnie, że rynek produktów zdrowej żywności rośnie w siłę, a jeden z jej popularniejszych składników to właśnie kokos. Zawsze lubiłam jego smak, ale nie spodziewałam się, że tak różnorodnie można go wykorzystać w kuchni (i nie tylko). Wody kokosowej z naturalnego źródła spróbowałam właściwie dopiero na Kubie. Prosto z orzecha, świeża, zimna idealnie nawadniała i orzeźwiała w karaibskim upale. Jej wartość jest jednak o wiele cenniejsza...

Samo słowo kokos już jest pełne magii. Wprawdzie jego pochodzenia można poszukiwać w Azji i Ameryce Południowej, ale etymologia nazwy sięga języka hiszpańskiego i może oznaczać ducha, widmo lub twarz małpy. Kokos zawiera witaminy B2 i B6 oraz kwas foliowy. Jest również bogatym źródłem minerałów, m. in. magnezu, potasu i żelaza. Co ważne, dzięki elektrolitom, kokos doskonale reguluje gospodarkę wodną organizmu, więc szczególnie korzystny jest w diecie osób intensywnie uprawiających sport. Poza tym wpływa pozytywnie na poziom cholesterolu, wspomaga wątrobę, wzmacnia odporność, wspomaga walkę z kilogramami i redukuje oznaki starzenia. Wprawdzie natknęłam się ostatnio na szczegółowe badania wartości odżywczych produktów z kokosa i znalazły się tam także informacje o tym, że może on wpływać także szkodliwie na pracę naszego organizmu, ale zgodnie z moją zasadą złotego środka, odpowiednio zachowana norma w diecie jest sposobem na czerpanie z jego spożywania tego, co najlepsze :). Jakich składników z kokosa warto używać w kuchni? Specjalnie dla Was zrobiłam research i oto jego wynik :)


Olej kokosowy 

Olej kokosowy składa się głownie z kwasów tłuszczowych – średnio oraz krótko łańcuchowych. Warto zwrócić uwagę na to, czy jest rafinowany bądź nierafinowany. Ten pierwszy z całą pewnością ma więcej wartości odżywczych. Olej kokosowy idealnie nadaje się do smażenia, do naleśników, placków, można dodać go do koktajlu, budyniu, warzyw, ciasta.. Sprawdzi się niemal w każdej funkcji - nawet jako preparat pielęgnacyjny dla skóry i włosów. Ja zwykle kupuję go w dziale zdrowej żywności w marketach, ale jest teraz coraz łatwiej dostępny.



Woda kokosowa


Woda kokosowa jest pozyskiwana z młodych, zielonych orzechów kokosa. Co ciekawe poziom elektrolitów jest w niej niemal identyczny jak w osoczu ludzkiej krwi, dlatego podczas wojny często wykorzystywano ją przy transfuzjach. Płyn nie zawiera cukru, więc jest obligatoryjnym składnikiem diety osób dbających o sylwetkę i zdrowie fizyczne. Aktualnie można ją kupić w większości dużych sklepów. 



Mąka kokosowa

Mąka uzyskiwana jest z miąższu dojrzałego kokosa. Tak naprawdę to produkt uboczny produkcji oleju i mleka kokosowego. Co ważne, ma delikatny słodki posmak oraz zawiera sporo błonnika i białka. Uwaga, to produkt bezglutenowy, a idealnie zastępuje mąki zbożowe. Można śmiało używać jej do wypieków, naleśników, czy wszelkiego rodzaju placków. Kupisz ją w sklepach ze zdrową żywnością oraz w wielu sklepach online.


Mus kokosowy/Pasta kokosowa/Masło kokosowe

Mus czy pasta to po prostu zmielony miąższ, który pod wpływem wysokiej temperatury przybiera konsystencję gęstego kremu. Idealnie nadaje się do kanapek, wszelkiego rodzaju deserów czy owocowych koktajli. Można go kupić w Netto, ale najpopularniejszy jest ten marki Foods By Ann (sama go zamówiłam i gdy tylko wypróbuję, dam Wam znać). 


Mleczko kokosowe

Mleko kokosowe można zrobić samodzielnie w domu, ale też zakupić w niemal każdym sklepie. To chyba to, co z kokosa najpopularniejsze ;). To połączenie tłuczonego miąższu i wody kokosowej, które przyda się do dań słodkich i wytrawnych. Sprawdzi się jako dodatek do deserów z chia, puddingów, koktajli, kremów, zup i sosów. Jego zastosowanie jest niemal nieograniczone :)


Śmietanka kokosowa

Odkryłam ją całkiem niedawno w Tesco, co pewnie widzieliście na instagramie :) Wprawdzie jej skład nie jest do końca zadowalający, ale warto spróbować jak smakuje. Jest gęsta i mocno kokosowa. Dobrze skomponuje się z deserami, ale również daniami kuchni indyjskiej. Ja dodałam ją do kremowej zupy z ciecierzycy  - sprawdziła się tak samo dobrze, jak mleko kokosowe.


Wiórki kokosowe

Wiórki kokosowe znamy chyba wszyscy. Od dziecka mogliśmy je konsumować w ciastach i innych słodkościach, bo chyba najwcześniej przywędrowały na nasz rynek. Są ogólnie dostępne i w miarę tanie. Ja czasem dodaję je do ryżu z mlekiem, owsianki, jogurtu lub stosuję jako panierka do kurczaka.


Cukier kokosowy

Kokos nadaje się niemal do wszystkiego! Nie dziwne, że palmy kokosowe nazywa się drzewami życia :) Tak, z kokosu można także wytworzyć cukier i to o niższym indeksie glikemicznym niż ten biały. Pozyskuje się go z kwiatostanów palmy kokosowej, które wyrastają bezpośrednio z orzecha kokosowego. Jego smak jest podobny do cukru trzcinowego i podobna jest też kaloryczność. Możecie go znaleźć w wielu sklepach internetowych.


Z kokosów można zrobić naprawę wiele. Przeglądając kolejne sklepy internetowe znalazłam syropy kokosowe, czekolady, margaryny, chipsy, prażynki i wiele innych. Warto sięgać jednak po te produkty, które są jak najmniej przetworzone i dzięki temu najbardziej wartościowe. Które produkty kokosowe najczęściej goszczą w Waszej kuchni? :)





Przeczytaj więcej

środa, 29 marca 2017

APETYCZNA roladka ze śliwką z nutą musztardy i miodu na marchwi oraz kaszy jaglanej z sezamem i warzywami


Wiosna działa na mnie zdumiewająco dobrze :) Można już powoli planować wakacje, zastanawiać się nad wypadem majówkowym, odkrywać nowe smaki.... nawet perspektywa zbliżającego się egzaminu na studiach podyplomowych nie jest taka straszna. Do tego mam dzisiaj dla Was sporą dawkę apetycznych inspiracji! Nic tylko czytać, gotować, jeść i znowu... czytać :)



Nie raz Wam już gotowałam z serkami APETINA. Mam nadzieje, że wypróbowaliście zupę szpinakową z nutą pesto czy francuskie beignets z marynowanymi jabłkami i kremowym sosem z jeżyn i limonki.


Dzisiaj z całej palety smaków wybrałam MUSZTARDĘ I MIÓD i przygotowałam dla Was smaczna propozycję obiadową. Jak już pewnie wiecie, mój mąż w swojej diecie na pierwszym miejscu zawsze stawia drób, zatem nie mogło być nic innego, jak drobiowa roladka ze śliwką przełamaną smakiem serka z kaszą jaglaną z majerankiem, sezamem i warzywami oraz najpyszniejszą marchewką z imbirem, selerem i pomarańczą z przepisu mamy. 




Potrzebujemy:

APETINA MUSZTARDA I MIÓD
pierś z kurczaka
suszone śliwki bez pestek
majeranek
papryka słodka
czosnek granulowany
kolendra
olej ryżowy
kasza jaglana
papryka żółta
cebula
1 duża marchew
kawałek selera
pół pomarańczy
łyżeczka świeżo startego imbiru
sezam



Pierś z kurczaka porcjujemy i tłuczemy na cienkie plasterki, które smarujemy serkiem APETINA i zawijamy ze śliwką w środku. Na większe plasterki można dać ich kilka. Gotowe roladki przyprawiamy papryką, majerankiem, kolendrą, czosnkiem i smażymy na rozgrzanym oleju ryżowym do zarumienienia. 

W międzyczasie gotujemy kaszę jaglaną zgodnie z instrukcją na opakowaniu, a na patelni bez oleju podsmażamy pokrojoną w kosteczkę paprykę oraz cebulę. Świeży majeranek siekamy. Sezam prażymy. Gotową kaszę mieszamy z wszystkimi składnikami. Uwaga kasza najlepiej smakuje świeżo przygotowana!

Marchew ścieramy na tarce wraz z selerem, pomarańczę kroimy na drobne kosteczki. Wszystko łączymy ze sobą i doprawiamy imbirem.




SMACZNEGO!



Przeczytaj więcej

wtorek, 21 marca 2017

Łosoś na oleju ryżowym z kolendrą i pieprzem przy szpinakowym caprese




Przyznam, że ostatnio ciężko mi tutaj wrócić i ruszyć pełną parą. Cały czas mnie coś pochłania, a kiedy mam już chwilę na nic nierobienie, to z ulgą kładę się na łóżko i cieszę odpoczynkiem. Post z relacją z Kuby czeka na dokończenie, zaległe opisy kuchni greckiej zalegają w archiwum, okazjonalne dania zjedzone, niesfotografowane i tak to wszystko stoi! Ale już się biorę do roboty! Na dobry start mam dla Was prostą propozycję, która często gości u nas na stole. Szczególnie w piątek, kiedy nie mam pomysłu na szybki obiad, wpadam do rybnego, kupuję filet z łososia i voila!

Do tego mam dla Was nowinki (a może i już nie nowinki;)) na temat oleju ryżowego. Ostatnio fiksowałam na punkcie oleju kokosowego, ale niedawno poznałam ten ryżowy i myślę, że warto poświęcić mu trochę uwagi. Olej, który powstaje właściwie z otrąb ryżowych, jest podstawą kuchni azjatyckiej. Według specjalistów przyczynia się do obniżenia ciśnienia, poziomu glukozy we krwi, zapobiegania rakowi żołądka i jelita grubego, poprawienia funkcji wątroby i jest cennym źródłem antyoksydantów. Zawiera tzw. Gamma-oryzanol, który ma zbawienny wpływ na nasze organizmy. Dobry olej ryżowy można dostać w sklepach ze zdrową żywnością, ale również w marketach. W Tesco króluje seria Soriso, która w wersji klasycznej doskonale komponuje się z wieloma potrawami. Szczegóły na temat produktów znajdziecie na stronie: http://www.soriso.pl/ :) Co również ważne, produkt super sprawdza się zarówno do smażenia, jak i na zimno, np. do sałatek.

Zachęcam Was do zapoznania się z tym cudem, bo warto szukać takich składników, które sprawią, że nasze jedzenie będzie nie tylko smaczne, ale przede wszystkim zdrowe!


Potrzebujemy:

Filet z łososia
Pieprz czarny
Sos sojowy
Kolendra 
Cytryna
Olej ryżowy
Ziemniaki
Papryka słodka
Świeży szpinak
Pomidory
Oliwa z oliwek
Cebula
Bazylia

Do dzieła!

Najpierw przygotowujemy ziemniaki. Kroimy je na słupki, rozkładamy na papierze do pieczenia, skrapiamy odrobiną oleju ryżowego i posypujemy równomiernie papryką słodką. Następnie wkładamy do piekarnika i pieczemy około 40 minut z termoobiegiem w temperaturze 170 stopni. 

Filet z łososia smarujemy olejem ryżowym oraz przyprawiamy pieprzem, odrobiną sosu sojowego oraz suszoną kolendrą. Wkładamy do piekarnika i pozostawiamy na 12 minut do wypieczenia.  

W międzyczasie kroimy pomidory na plasterki, cebulę na cieniutkie piórka i układamy na szpinaku. Sałatkę polewamy oliwą z oliwek i doprawiamy bazylią.


Lubię proste przepisy, bo zazwyczaj na ugotowanie obiadu mam zaledwie kilkadziesiąt minut. Takie dania mogę jeść bardzo często :) Są zdrowe, smaczne i ładnie wyglądają ;) Wprawdzie wielu specjalistów ostrzega przed spożywaniem łososia, ale ja wyznaję zasadę złotego środka. Jeżeli zjem go raz na jakiś czas, to nie wpłynie źle na kondycję mojego organizmu :) Zatem moi drodzy nie pozostaje mi nic innego, jak tylko życzyć smacznego!


Przeczytaj więcej

czwartek, 5 stycznia 2017

Krewetki w cieście pistacjowo-ziołowym z pieczonymi batatami na rukoli w sosie z limonką



Świąteczny urlop niedawno się zakończył, ale już za 9 dni następny ;) Teraz sporo odpoczywamy, ale później już do czerwca będzie bardzo intensywnie. Tymczasem, przygotowując się na karaibską przygodę (tak, to właśnie tam spędzimy podróż poślubną), wspólnie z R. przygotowaliśmy coś specjalnego. Wprawdzie dopiero zaznajamiam się z kuchnią kubańską i spotykam na jej temat różne opinie, ale z pewnością najwiarygodniejsze informacje uzyskam kosztując wszystkie tradycyjne potrawy osobiście. Powoli też snujemy plany związane ze ścieżką miejsc do zwiedzenia - wszystko oczywiście z odpowiednim umiarem, bo przecież musimy mieć czas na błogi odpoczynek na plaży i opalanie! 

W ramach przygotowania do egzotycznych wojaży mamy dla Was coś ekstra smacznego...

Krewetki w cieście pistacjowo-ziołowym z pieczonymi batatami, a to wszystko na rukoli otoczonej dressingiem z limonką. Krewetki lubimy bardzo, a R. uwielbia je właśnie w różnego rodzaju cieście, tempurze, panierce... Bataty zaskakują swym słodkim smakiem, a dodatki nadają całości niebanalnego, orientalnego smaku. Potrawa nie wymaga dużego zaangażowania, jednak precyzyjne przygotowanie wymagałoby odpowiedniego sprzętu - blender Braun MQ9 sprawdziłby się doskonale, ale o tym za chwileczkę...


Koniecznie spróbujcie dzisiejszej receptury!



Potrzebujemy:

Krewetki tygrysie
2 duże bataty
3 łyżki mąki kukurydzianej
3 łyżki mąki ryżowej
1 szklanka zimnej wody
szczypta curry
garść obranych pistacji
majeranek
szczypta pieprzu cytrynowego
suszona bazylia
szczypta zmielonego imbiru
olej do smażenia
świeża rukola
łyżka soku z limonki
łyżeczka sosu sojowego
odrobina miodu
oliwa z oliwek
łyżeczka musztardy dijon
blender Braun MQ9 

Do dzieła!

Krewetki oczyszczamy z pancerza i jelit. Bataty kroimy wedle upodobania - w moim wypadku były to słupki i plasterki - układamy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, skrapiamy odrobiną oliwy z oliwek, posypujemy bazylią oraz odrobiną pieprzu cytrynowego i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do temperatury 180 stopni. Pozostawiamy na około 20 minut, pilnując, by bataty się nie przypaliły. W międzyczasie przygotowujemy ciasto - w głębokim pojemniku miksujemy blenderem wodę z mąką, curry, pieprzem, imbirem, pistacjami (odrobinę pozostawiamy na przygotowanie posypki) i świeżym majerankiem. Ciasto powinno mieć konsystencję gęstej śmietany. Oczyszczone krewetki wrzucamy do ciasta i pozostawiamy na kilka minut. Rozgrzewamy olej i smażymy obtoczone w cieście krewetki (w głębokim oleju). Kiedy się zarumienią, będą chrupiące i złociste, wyciągamy na papier, by odsączyć tłuszcz. Pozostaje nam jeszcze przygotowanie dressingu. W naczyniu blendujemy sok z limonki, odrobinę miodu, sosu sojowego i musztardą dijon. Dodatkowo przygotowujemy w rozdrabniaczu pozostałe pistacje, by wykończyć danie.

Ufff czas na ostateczne składanie! Na talerzu układamy liście rukoli, które polewamy odrobiną dressingu. Na sałatce podajemy krewetki i bataty posypane rozdrobnionymi pistacjami. 

Prosto, elegancko, a przede wszystkim SMACZNIE! Takie dania lubimy najbardziej :)






Jak już wielokrotnie wspomniałam, niezastąpionym pomocnikiem w przygotowaniu dzisiejszej potrawy byłby sprzęt Braun. Chętnie powtórzę przepis, dlatego z nadzieją biorę udział w akcji "Z moim kuchennym pomocnikiem" 

TRZYMAJCIE KCIUKI! Bycie AMBASADORKĄ BRAUN to nie lada gratka!


zBLOGowani.pl
Przeczytaj więcej

niedziela, 18 grudnia 2016

Cynamon, Inkę, orzechy, mleko sojowe, czekoladę masz? Świąteczną rozkosz znasz ;)





Listopad i grudzień to dla mnie ciężki czas. Dopada mnie jesienna chandra, ubolewam nad krótkim dniem, lubię spać i pociesza mnie tylko to, co dobrze smakuje. Kiedy przychodzę z pracy i schodzą ze mnie wszystkie negatywne emocje, siadam w kuchni z mamą, dzielimy się smutkami, wątpliwościami, radościami, drobnostkami i istotnymi sprawami... A w tym wszystkim towarzyszy nam Inka - to najlepszy sposób na połączenie tego, co przyjemne z naturalnym. 

Potrzebujemy:

Mleko sojowe
Orzechy włoskie
Cynamon
Czekolada deserowa
miód
Śmietana kremówka

Mleko sojowe podgrzewamy i miksujemy z orzechami, cynamonem, miodem i potartą czekoladą. Aby słodyczy nie było za mało, ubijamy śmietanę i dekorujemy nią napój. Wszystko posypujemy cynamonem i potartą czekoladą.

SMACZNEGO!





Wpis bierze udział w akcji Inki, zatem trzymajcie kciuki!

Przeczytaj więcej

Wspomnienie lata z INKĄ - kawa zbożowa z tahini, musem z pistacji i banana, kardamonem, bitą śmietaną, granatem i limonką.


Już za miesiąc wybieramy się w podróż poślubną i szukając miejsca docelowego zaczęliśmy wspominać nasze egzotyczne wojaże. Wprawdzie nie było ich zbyt wiele, ale z każdym wiążemy jakieś miłe wspomnienia. I tak przy okazji zbliżających się świąt połączyliśmy ze sobą to, co kojarzy nam się z grudniową, zimową porą w Polsce z nutką egzotycznego powiewu miejsc, w których częściej świeci słońce. Weszliśmy w świat Inki i połączyliśmy to, co naturalne z tym, co przyjemne. Razem zrobiliśmy szturm na kuchnię, zaparzyliśmy Inkę, piliśmy i w końcu wybraliśmy. Gdzie jedziemy? O tym dowiecie się wkrótce ;) 


Potrzebujemy:

Mleko kokosowe
kardamon
banan
pistacje
łyżka soku z pomarańczy
granat
śmietana kremówka
tahini


W blenderze miksujemy pół banana z garścią pistacji i sokiem z pomarańczy, który nada musowi pięknego aromatu i odpowiedniej konsystencji. Następnie podgrzewamy mleko i miksujemy je z Inką i szczyptą kardamonu. Później już tylko ubijamy śmietanę z pół łyżeczki tahini. Do kubka wlewamy mus, następnie Inkę z mlekiem, a na koniec ozdabiamy bitą śmietaną, otartą skórką z limonki i pestkami granatu.


Mleko kokosowe przyjemnie przeniosło nas na dominikańską plażę, kardamon nasunął myśl o gorących Indiach, tahini przypomniało o słodkich przysmakach Tunezji, limonka zapachniała Brazylią, pestki granatu nadały wszystkiemu greckiego animuszu, a Inka? Sprawiła, że odżyły wspomnienia z domu rodzinnego, kiedy jako dzieci piliśmy ją każdego ranka ;) Jak to mówią, wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej ;)

o

Więcej o Ince z błonnikiem: http://inka.pl/rodzina-inki/inka-wzbogacona/inka-blonnik/


Przeczytaj więcej

piątek, 2 grudnia 2016

Ciasto marchewkowe z kremem czekoladowym i posypką z orzechów i karmelu PROSTO Z SERCA!



Święta zazwyczaj spędzamy tradycyjnie. Mama przygotowuje makówki, zupę rybną z grzankami (w tym roku na pewno podzielę się z Wami przepisem, bo jest obłędna i jedyna w swoim rodzaju!), tata patroszy i smaży karpia, wspólnie gotujemy kompot z suszu, kapustę kiszoną, pieczemy serniki, makowce, pierniczki.. Oj dzieje się! Wszystko według przepisów z dziada pradziada i co najważniejsze w bardzo ciepłej i świątecznej atmosferze. Ja uwielbiam spędzać ten czas w kuchni, a szczególnie przygotowując wypieki. To prezent, który mogę ofiarować najbliższym od serca - smak i cieszenie się z przyjemności jedzenia.

Zawsze na wigilijnym stole gościła babka korzenna. Na ten rok przygotowałam pewną dekonstrukcję... Próba generalna już była ;)

Odkąd ja zaczęłam eksperymentować w kuchni z każdym rokiem dokładam na stół coś nowego. Tradycja jest bardzo ważna i zawsze będę ją kultywować, ale drzemie we mnie duch wynalazcy, więc niejednokrotnie pokuszę się na maleńką nutkę eksperymentalizmu. Co dla mnie najważniejsze, domownicy podchodzą do moich poczynań z wielkim entuzjazmem i zawsze ze smakiem, i ciekawością konsumują te małe nowości. I tak kilka lat temu na stole wigilijnym pojawił się łosoś w cytrynach, później francuski mus czekoladowy, w zeszłym roku pierogi (tak! w moim, typowo śląskim domu wcześniej ich nie było!), a tegorocznej Wigilii nie wyobrażam sobie bez pysznego ciasta marchewkowego. Dlaczego jest ono tak wyjątkowe? Bo pachnie pięknie, świątecznie, rozgrzewająco, korzennie - kardamonem, cynamonem, orzechami, a smakuje jeszcze lepiej! To taki wypiek ot tak... prosto z serca! Dla mojego R., który do każdego deseru mógłby dodawać cynamon, dla taty, który nie wyobrażał sobie ciasta z marchewki i dla mamy, która nie może przejść obojętnie obok czekolady. 

Nic tylko piec i zajadać :)



Potrzebujemy:

Posypka z orzechów DELECTA
Posypka karmelowa DELECTA
łyżeczka proszku do pieczenia DELECTA
1 łyżeczka sody 
2 marchewki
100 g wiórek kokosowych
2 duże jajka
pół szklanki cukru trzcinowego
szczypta soli
200 gram mąki
150 ml oleju roślinnego
sok z połowy pomarańczy
łyżeczka cynamonu
pół łyżeczki kardamonu
pół łyżeczki startego imbiru


2 tabliczki białej czekolady
serek mascarpone



Białka oddzielamy od żółtek i ubijamy ze szczyptą soli i cukrem. Kiedy piana będzie sztywna, delikatnie łączymy ją z żółtkami. Następnie dodajemy potartą na drobnych oczkach marchew, wiórki kokosowe, oliwę oraz imbir. W osobnym naczyniu mieszamy mąkę, cynamon, kardamon, proszek do pieczenia i sodę, a następnie powoli dodajemy wszystko do masy. Ciasto wlewamy do formy i pieczemy ok. 60 min w temperaturze 160 stopni. W międzyczasie roztapiamy w gorącej kąpieli białą czekoladę i miksujemy ją z serkiem mascarpone. Dodatkowo skrobaczką tniemy marchew na paseczki i smażymy na patelni w soku z pomarańczy. Dla słodyczy można marchew spruszyć odrobiną cukru trzcinowego. 

Kiedy ciasto lekko ostygnie, nakładamy na nie krem z mascarpone i czekolady, posypujemy POSYPKĄ Z ORZECHÓW DELECTA, POSYPKĄ Z KARMELU DELECTA i ozdabiamy wedle uznania smażoną marchewką.

To musi się udać!



Dzisiaj o eksperymentach, ale żeby podkreślić także moją wierność tradycjom, nie zapomnę o tym, by jeszcze przed świętami przygotować dla Was coś z naszego stałego repertuaru :) Chwalmy nowoczesność, ale pamiętajmy także o tym, co wypracowali nasi przodkowie :)



Trzymajcie kciuki, bo wpis bierze udział w świątecznej akcji Delecty:


Przeczytaj więcej

Popular Posts