wtorek, 4 czerwca 2013

Zmodyfikowana kuchnia włoska – Cannelloni

Mając ostatnio dużo wolnego czasu skusiłam się wreszcie na włoskie CANNELLONI! Przywdziałam maminy fartuch i zaczęłam wielkie gotowanie. Danie w przyrządzeniu okazało się bardzo proste, a ostatecznie nadzwyczajnie smaczne! Polecam do skorzystania z przepisu zawartego na opakowaniu makaronu Lubella, ja jednak, jak to zawsze ze mną bywa, nieco go zmodyfikowałam, wręcz można powiedzieć uczyniłam bardziej polskim :) Zobaczmy krok po kroku co się działo w mojej kuchni:



POTRZEBUJEMY:
  ok. 70 dag mięsa mielonego (jakie to zależy od osobistych preferencji)
1 duża papryka
1 cebula
Makaron Cannelloni ( ja użyłam tego z Lubelli)
Sos bolognese
Starty ser (może być parmezan)
Pieprz, sól, słodka czerwona papryka



NO TO GOTUJEMY!


Najpierw przyrządziłam farsz. Przyprawione mięso wrzucamy na patelnie i przysmażamy od czasu do czasu mieszając. Gdy farsz nabierze już lekko brązowego koloru dodajemy pokrojoną uprzednio paprykę i cebulę.



Wszystko razem smażymy a następnie około 5 minut dusimy pod przykrywką. W osobnym naczyniu rozpuszczamy sos bolognese (tak, ja użyłam tego z proszku - może być także ten z Lubelli - ostatnio zauważyła, że dostępna jest opcja w proszku i w słoiku) i dodajemy go do farszu. Gotową „mieszankę” trzymamy jeszcze około 5 minut na ogniu. Voilà farsz gotowy!


Następny krok to nadziewanie makaronowych rurek. Uwaga! cannelloni wcześniej nie gotujemy! Wkładamy farsz do surowych rurek, a te następnie układamy w naczyniu żaroodpornym. 



Poukładane cannelloni polewamy pozostałym farszem z sosem. Całość posypujemy startym serem. Następnie danie wkładamy do piekarnika rozgrzanego do 200 stopni. Danie powinno być gotowe po około 30 minutach zapiekania. 

WSKAZÓWKA! Najlepiej gdy sosu jest trochę więcej, tak by cały makaron był w nim zanurzony. Wtedy na pewno będzie miękki i smaczny.

A oto efekt końcowy:


 SMACZNEGO!
About Aniczka

Mam wiele pasji i zainteresowań, ale gotowanie dla bliskich to jedno z przyjemniejszych zajęć w moim życiu. Bezcenne są dla mnie chwile, gdy ktoś ze smakiem konsumuje przygotowane w moim "atelier" posiłki i uśmiecha się serdecznie uznając moją pracę. Bo jak powiada moja 9 letnia siostrzenica - gdy człowiek je, to jest szczęśliwy!

You Might Also Like

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Popular Posts