Ostatnio szukałam pomysłu na elegancką przystawkę. Przyznam, że tego typu dania, to nie jest moja mocna strona. W czasopiśmie natknęłam się na przepis na ravioli i zaraz, kosteczka po kosteczce, poukładałam sobie w głowie plan na pyszną konpozycję. Mój R. był zadowolony, a marchew w nowej odsłonie wpisała się na listę jego ulubionych :) Wiem, że nad samym kształtem pierożków muszę jeszcze sporo popracować, ale w smaku wyszły całkiem smaczne.
Potrzebujemy:
1 jajko,
200 g mąki,
2 szczypty ziół prowansalskich,
1,5 szklanki wody,
szczypta soli.
Na farsz:
200 g wołowiny,
świeżą bazylię,
olej kokosowy,
por,
czarny pieprz,
czosnek,
słonecznik łuskany,
łyżka oliwy z oliwek.
Na tagliatelle:
marchew,
imbir,
pół szklanki soku wyciśniętego z pomarańczy,
bazylia suszona,
białe wino,
czosnek,
pieprz,
sól.
Do dzieła!
Do miski lub na stolnicę wysypujemy mąkę i łączymy ją z ziołami oraz wodą, jajkiem i szczyptą soli. Ciasto ugniatamy do momentu aż będzie sprężyste i pulchne. Gotowe odkładamy na około 30 minut. W tym czasie przygotowujemy farsz. Drobno mieloną wołowinę łączymy ze świeżą bazylią oraz pokrojonym i przysmażonym na oleju kokosowym porem. Odrobinę pora zostawiamy, by położyć go na pierożkach. Do farszu dodajemy również przyprawy i łuskany słonecznik. Gotowy farsz wykładamy na rozwałkowanym cieście, a następnie formujemy ravioli. W garnku gotujemy wodę z oliwą z oliwek i szczyptą soli, a następnie wrzucamy pierożki. Gdy wypłyną na powierzchnię, to znak, że są gotowe. W tym czasie kroimy marchew na cieniutkie paseczki - najlepiej za pomocą obieraczki do warzyw - a na patelni rozgrzewamy olej kokosowy. Po chwili wrzucamy na patelnię marchew, dolewamy sok z pomarańczy, odrobinę wina, łyżeczkę startego imbiru, przeciśnięty przez praskę ząbek czosnku oraz przyprawy i zioła. Mieszamy i ściągamy z gazu, gdy marchew lekko zmięknie, a sos się odpowiednio zredukuje. Na talerz wykładamy tagliatelle, pierożki oraz por. Całość posypujemy ziarnkami słonecznika.
SMACZNEGO!